Blog

Rynek nieruchomości 2023: powiaty nadrabiają rozwojowy dystans?

Biznes dzieje się w dużym mieście. Tak było przez wiele lat i mimo ogromnego potencjału, miejscowości położone w okolicy aglomeracji nie próbowały nawet aspirować do tego, by być swojego rodzaju ośrodkami gospodarczymi. Dziś zmienia się ten krajobraz, choć jeszcze nie wszędzie jest zauważalny w równym stopniu. Doskonale widać to natomiast z perspektywy rynku nieruchomości i ewidentnie jest to ewolucja, której nie da się zatrzymać…

Deweloperzy już dawno zauważyli migracyjny trend mieszkańców dużych miast, którzy inwestują w nieruchomości położone w niedalekiej okolicy – ale jednak w powiatach wiejskich. Tendencja wcale nie ukształtowała się w okresie pandemii, ale lockdown i zdalna formuła funkcjonowania całych rodzin (dzieci nauczane online a rodzice pracujący w ten sposób) wzmocniła ten trend. Sprzedaż i wynajem nieruchomości, rosnąca ilość transakcji oraz podpisywanych aktów notarialnych spowodowały, że ogromnym atutem stała się bliskość tego rodzaju usług. Stąd biura sprzedaży deweloperów oraz wzrost mobilności doradców finansowych. Okazało się, że można całkiem skutecznie prowadzić biznes poza kluczowymi lokalizacjami i odnosić sukcesy w „Polsce powiatowej”.

Rok 2022 był ewidentnie przełomowym dla statystyk potwierdzających tezę o przeniesieniu akcentów na lokalnych rynkach, w szczególności, jeśli chodzi o nieruchomości i finanse. Ewidentnie widać, że rośnie udział transakcji przeprowadzanych w mniejszych miastach a wielkie aglomeracje notują nawet nieznaczne spadki (można mówić co najmniej o lekkim zahamowaniu w końcówce roku). Inwestycje na poziomie powiatów cieszą się i będą się cieszyć niesłabnącym zainteresowaniem – na co wskazuje choćby aktywność DeveloperGo w pierwszych miesiącach 2023. Proces, który odczuwalny był mocno w ubiegłym roku, jest wciąż w toku. Nasze biura działają m.in. w takich miastach jak Sokółka, Augustów, Ełk, Ostrów Mazowiecka i w wielu innych lokalizacjach – bo jesteśmy blisko ludzi. W kontekście rozbudzania apetytów na rozwój na poziomie gmin i powiatów – a także w związku z rosnącą liczbą inwestycji realizowanych w ramach projektów pochodzących z programów operacyjnych o charakterze zwiększania konkurencyjności terenów wiejskich – obserwowany kierunek zmian wydaje się perspektywą długofalową. Budowanie jakościowego biznesu blisko mniejszych społeczności okazuje się doskonałą decyzją. Sieć biur nieruchomości, jaką dysponuje DeveloperGo, jest zlokalizowana właśnie poza największymi aglomeracjami i doskonale widzimy, jak zmniejsza się ten rozwojowy dystans. Z zadowoleniem przyjmujemy ten fakt, choć oczywiście bardzo szanujemy także klientów z metropolii. Jaki będzie rok 2023? Czas pokaże – jednak wszystko wskazuje na umocnienie aktualnych trendów rynkowych – czyli na ofensywę „Polski powiatowej”.

Więcej

Czy mieszkanie na wynajem to dziś opłacalna inwestycja?

Żyjemy dziś, szanowni Państwo, w niesamowicie ciekawej epoce. Przede wszystkim dlatego, że ze wszech stron świat nam daje znaki, że idzie trudny czas – a jednocześnie wciąż jeszcze nas stać na wiele, co pozwala na bagatelizowanie tychże ostrzeżeń. Tym niemniej, niektóre decyzje podejmujemy jednak nieco ostrożniej. Zwłaszcza planując inwestycje staramy się zasięgnąć informacji z wielu źródeł i obejrzeć wydawany pieniądz maksymalnie uważnie. Dziś garść faktów o inwestowaniu w mieszkania na wynajem – w duchu niepewności, jaką nam serwuje najbliższa przyszłość. 

Czy mieszkanie na wynajem do dziś opłacalna inwestycja? Obserwując rynek na przestrzeni ostatnich miesięcy, należałoby odpowiedzieć zdecydowanie twierdząco. Można by nawet rzec, że przeżywamy w sektorze najmu prawdziwy boom. Trzeba jednak pamiętać, że dzieje się to za sprawą pewnej kumulacji najemców, którzy stworzyli dynamiczne eldorado w dwóch środkowych kwartałach 2022 roku. Po pierwsze, kolejne podwyżki stóp procentowych znacznie wpłynęły na zdolność kredytową sporej liczby klientów, wobec czego zostali oni niejako zmuszeni do zainteresowania się wynajęciem mieszkania lub domu. Po drugie, nasi goście z Ukrainy, którzy zmuszeni sytuacją zdecydowali się pozostać na dłużej właśnie u nas, w pierwszej kolejności poszukują lokali do wynajęcia i zapewne minie trochę czasu zanim będą mogli (i chcieli) rozważać zakup nieruchomości. Po trzecie, w sezonie jesiennym w naturalny sposób statystyki najmu podbijają studenci, powracający na swoje wspaniałe uczelnie, którymi szczyci się region północno – wschodniej Polski. Chcąc nie chcąc, taki mix wywołuje efekt „wow” i sprawia wrażenie, że mieszkanie na wynajem będzie właściwie samograjem. Otóż, nie będzie. 

Owszem, ceny najmu rosną i jest to pochodna nie tylko rosnących cen. Inflacja zjada znakomitą część tych podwyżek, jednak ich wysokość wynika również z innych okoliczności – ale nie wszędzie jest racjonalna i nie wszędzie właściciele lokali będą w dłuższej perspektywie mieli odpowiedni zysk, adekwatny do tych podwyżek. 

Ostrożność w inwestowaniu w nieruchomości z przeznaczeniem na wynajem jest zupełnie zrozumiała i jak najbardziej wskazana. Mogłoby się wydawać, że na rynku, na którym lokale schodzą na pniu, wystarczy postawić cztery ściany i można obserwować zyski z płynącego na konto czynszu. Nie do końca tak jest. Pomimo, że liczba lokali jednak nie rośnie zbyt szybko oraz, że osób szukających jest sporo, warunki rynkowe ulegają pewnym zmianom. 

Nie zawsze stopa zwrotu będzie najwyższa z mieszkania w centrum, nie zawsze też najtańsze lokum pozwoli zarobić najwięcej. Oczekiwania najemców są już dziś zupełnie inne. Współczesny klient oczekuje jakości. Drastyczny wzrost cen najmu spowodował, że trzeba zapłacić więcej – ale jednocześnie można oczekiwać więcej. Dziś nawet studenci wybierają raczej apartamenty i mieszkania o odpowiednim standardzie, lepiej wykończone. Ich mobilność powoduje, że lokalizacja nie zawsze ma priorytetowe znaczenie. 

Mieszkania na wynajem są i będą opłacalną inwestycją. Ale obserwujemy istotną zmianę podejścia najemców, a co za tym idzie – pewne wyzwania stojące przed inwestorami, którzy decydują się na taką formę lokowania kapitału. Trzeba nadążać za potrzebami rynku, a żeby sprostać oczekiwaniom – trzeba mieć ich świadomość i patrzeć na przyszłość w szerokiej perspektywie. Oczywiście, najlepiej zapytać fachowców. Całkiem przypadkowo mamy na naszej stronie kontakty do takich osób 🙂

Developergo.pl -> Zespół 🙂

Więcej

Deweloperski Fundusz Gwarancyjny już działa. Ale nie zawsze chroni.

Generalnie jest dobrze. Rynek wciąż rośnie, inwestycje nie tracą wigoru, klienci szukają nieruchomości, a deweloperzy zamykają kolejne etapy względnie terminowo. Nawet zawirowania na poziomie stóp procentowych i inflacja (czyli słowo, którego lepiej nie wymawiać głośno) nie wpływają w odczuwalny sposób na realną sytuację. Inaczej jest z nastrojami, które jednak czuć. Obawy przed rosnącymi kosztami coraz częściej podnoszą wykonawcy, a konsumenci oczami wyobraźni zmagają się z wizją niedokończonych budów, przerwanych realizacji i wstrzymanych prac nad mieszkaniem czy domem, za który już częściowo lub w całości zapłacili. Na szczęście tu wchodzi UOKiK (cały na biało) – z Deweloperskim Funduszem Gwarancyjnym. I wszyscy oddychają z ulgą…

Deweloperski Fundusz Gwarancyjny to konstrukcja prawna wprowadzona Ustawą z dnia 20 maja 2021 r. o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym. Wielu z Was teraz znacząco kiwa głowami, nie dowierzając tej przewrotnej nazwie. I tu niespodzianka – ustawa rzeczywiście ma chronić inwestora (nabywcę) i faktycznie tworzy Deweloperski Fundusz Gwarancyjny, właśnie jako narzędzie ochronne. Parasol już został otwarty – ustawa obowiązuje od 1 lipca 2022 r. 

W założeniu, Fundusz przeznacza się na pokrycie wszystkich strat klienta, w momencie gdy wydarzy się jedna z przewidzianych w przepisach tragedii. Po pierwsze wówczas, kiedy deweloper albo bank prowadzący rachunek powierniczy upadnie, a inwestycja zostanie przerwana. Po drugie – umowa zostanie rozwiązana z inicjatywy nabywcy ale wskutek złamania jej warunków przez dewelopera – i deweloper nie zwróci klientowi wpłaconych pieniędzy. Po trzecie w sytuacji, w której od umowy z klientem odstąpi syndyk lub zarządca. Można więc powiedzieć, że interes nabywcy jest chroniony – ale trzeba dodać, że „tylko” do kwoty 100 tysięcy euro, bo taki jest górny limit ochrony w Funduszu. Może wystarczy… 🙂

Warto wiedzieć również, że Deweloperski Fundusz Gwarancyjny zabezpiecza pieniądze osoby, która zawarła umowę deweloperską. Ochrona przysługuje tylko dla inwestycji, których sprzedaż rozpoczęto później niż 1 lipca 2022 roku – czyli już po wejściu w życie przepisów – i tylko dla takich, które są kupowane bezpośrednio. Jeżeli klient odsprzedaje mieszkanie lub dom w stanie deweloperskim kolejnej osobie, ochrona dla takiej umowy z drugiej ręki przestaje obowiązywać (mimo, że inwestycja na przykład nadal trwa). Jedynym ratunkiem jest w takim przypadku cesja umowy deweloperskiej.

Fundusz nie obejmuje również inwestycji związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą – nawet jeżeli została spisana umowa bezpośrednio z deweloperem. Cel zakupu nieruchomości w bezsprzeczny sposób musi być niezwiązany z prowadzeniem działalności gospodarczej – taką umowę należy więc podpisać jako osoba fizyczna, a działalność gospodarczą można prowadzić w danym lokalu dopiero w przyszłości, po ustaniu ochrony Funduszu 🙂

Warto znać te drobne niuanse, zanim uznamy, że nasze pieniądze są bezpieczne. W razie wątpliwości zawsze można zapytać kogoś mądrego – na przykład eksperta ds. nieruchomości, na przykład z Developergo. Nasi doradcy są zawsze na czasie i zawsze znajdą czas na krótkie spotkanie. A jak trzeba, to i polecą wiarygodnego dewelopera 🙂

Zapraszamy!

Więcej

Wynajmujący zacierają ręce. Wracają studenci!

Rynek wynajmu dostał ostro w kość w czasie pandemii. Zwłaszcza ci, których targetem byli uczniowie i studenci, w momencie przejścia na naukę zdalną zostali z dużym problemem na karku i czterema ścianami do utrzymania, a często również z kredytami do opłacenia. Na tegoroczną jesień patrzą z ogromną nadzieją, zwłaszcza w obliczu rosnących cen. Miasta takie, jak Białystok czy Lublin, bardzo czekają na wracających studentów. I wygląda na to, że na rynku zaczyna iskrzyć. Będzie dobrze?

Studenci to solidny klient na wynajem długoterminowy. Zapotrzebowanie jest ogromne, bo miejsca w akademikach i domach studenta są już dawno pozajmowane a standard w oczywisty sposób daleki od wymagań dzisiejszej młodzieży. Apartamenty na wynajem, pokoje lub całe mieszkania z przeznaczeniem dla osób uczących się to doskonały biznes. Białostocki rynek wyraźnie ożywia się po wakacjach, podobnie jak w innych miastach typowo studenckich. 

Wielu klientów rozważa również zakup mieszkania, by pociechom zapewnić własne „M” a czynsz za wynajem zamienić na ratę kredytu. Takie kalkulacje obserwujemy w Developergo dość często i chętnie doradzamy w tym zakresie. Czasem klienci podejmują decyzję o zainwestowaniu w apartament, kiedy dziecko rozpoczyna naukę. Dominuje jednak najem – ten swobodniejszy związek z nieruchomością jest na rękę obu stronom. I świat się kręci 🙂

Wynajmujący zacierają ręce. Mieszkania przygotowane, oferty gotowe, umowy się piszą, obecność studentów w mieście zdecydowanie poprawi kondycję całego rynku najmu. To pokaźny odsetek. Studenci na pewno nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo wartościowym są klientem i ile wnosi sama ich obecność do rynkowych statystyk. Cóż, sami oceńcie, czy warto im przekazać tę dobrą nowinę 🙂

Więcej

Rynek pośrednictwa – wraca potrzeba jakości

„Skończyły się czasy kupowania mieszkania na pierwszym spotkaniu z handlowcem i na rynek pierwotny wraca „normalność”, charakteryzująca się koniecznością poświęcenia identyfikacji potrzeb klienta znacznie więcej uwagi, niż dotychczas”

Katarzyna Kuniewicz
Head of Residential Research
w obido/Otodom w Grupie OLX

Od wielu miesięcy (lat?) wielkie korporacje, media opiniotwórcze i my, małe trybiki w wielkiej machinie cywilizacyjnej, żyjemy w świecie zdominowanym przez tzw. rynek pracownika. Ta „przewaga” daje osobliwe możliwości i uprzywilejowaną pozycję. Pracownik nie musi się jakoś mocno starać, ponieważ łatwo jest znaleźć pracę. Całkiem podobnie jest na rynku nieruchomości. Jeszcze.

Nieruchomościowa hossa trwa. Rozpieścił nas czas łatwego dostępu do finansowania mieszkań i domów, ogromne zainteresowanie ze strony klientów i rekordowe czasy transakcji. Miszczowie potrafili pozyskać ofertę i zbyć nieruchomość w kilka godzin tego samego dnia. Branża rozwijająca się w takim tempie w oczywisty sposób zwróciła uwagę wielu osób szukających szybkiego zarobku minimalnym nakładem sił, co w naturalny sposób wpłynęło na skokowe obniżanie jakości usług. Nie widać tego jeszcze zbyt mocno, póki rynek to wciąż samograj. Ile to jeszcze potrwa? Nie wiadomo – ale z pewnością nie pomaga tym, którzy tą jakość budują od lat.

O pierwszych symptomach zwalniania branży nieruchomości ptaszki ćwierkały, kiedy jeszcze nie było to modne. Teraz, gdy na horyzoncie pojawiło się widmo niepewnych skutków inflacji a klienci profilaktycznie zawieszają swoje plany inwestycyjne, coraz częściej będzie trudniej. Kończą się czasy łatwego zarobku minimalnym nakładem sił. Wraca potrzeba jakości.

Na trudnym rynku wygrywają ci, którzy są nieprzyzwoicie tani albo ci, którzy swoją robotę robią najlepiej. Tych pierwszych boleśnie obnaża brak tej drugiej cechy – co w efekcie powoduje, że zostają już tylko najlepsi. Oczywiście ta samoregulacja to mocno wyidealizowany obraz, który ma raczej niewielkie możliwości realizacji tak na 100 procent. Tym niemniej, z pewnością nadchodzą czasy, w których o klienta trzeba będzie zawalczyć. Budowanie wizerunku i kreowanie marki osobistej to działania, do których niezbędne są referencje od zadowolonych klientów. Tylko jakość się obroni. 

Nieuchronnie wracają te czasy. Wcześniej, czy później – eksperci i doradcy którzy dążą do własnego rozwoju i stawiają skuteczność na pierwszym miejscu, zostaną docenieni. Pośrednicy z pasją, szukający najlepszych rozwiązań dla klienta to przepis na nadchodzące wyzwania. Tak. Wraca potrzeba jakości. Gotowi?

🙂

Więcej

Rynek nieruchomości w Europie – a gdzie jest Polska?

Rynek nieruchomości w Polsce w ostatnich latach to dyliżans uciekający przed galopującą inflacją i rosnącymi cenami materiałów budowlanych, wciąż starający się nie zrzucić z pokładu inwestorów, deweloperów i podwykonawców. Ta podróż wprawia w nieustające osłupienie analityków i ekonomistów, zadziwionych, że branża mimo tylu przeszkód ciągle nie zwalnia, jakby wbrew logice i doświadczeniom. My, Developergo, będąc w samym centrum wydarzeń, staramy się patrzeć na to nieco szerzej – dlatego postanowiliśmy rzucić okiem z perspektywy trendów europejskich. Jak wyszło? Ano, zobaczcie:

Deloitte, międzynarodowy koncern audytorsko – doradczy, od szeregu już lat dokonuje cyklicznej analizy rynków europejskich w wielu obszarach. Jednym z corocznie publikowanych raportów jest Deloitte Property Index – czyli rzecz o tym, jak zmienia się sytuacja finansowa w nieruchomościach. Szybki rzut oka na raport opublikowany całkiem niedawno, a odnoszący się do cen 2021 versus 2020 rok, pozwala nabrać dystansu do polskich realiów. 

Obserwując wciąż wzrostowy trend na cennikach deweloperów, trudno uwierzyć, że na mapie Europy jesteśmy jednym z najtańszych rynków – w gronie takich „sąsiadów” jak Serbia, Rumunia czy Łotwa. Nie wspominając już o Bośni i Hercegowinie, gdzie cena za metr kwadratowy nowego mieszkania jest dwukrotnie niższa niż u nas. My ze swoją średnią nieco ponad 1700 euro za metr możemy tylko z daleka popatrzeć na ceny francuskie, austriackie, niemieckie czy niderlandzkie, z których tylko te ostatnie oscylują dosłownie o kilka centów poniżej 4 tysięcy euro. Zdecydowanie najbliżej nam do Łotwy, w której metr kwadratowy na rynku pierwotnym kosztował w 2021 roku 1726 euro. Nie do końca jest się z czego cieszyć, ponieważ nasze 1729 euro to o prawie 10% więcej rok do roku, podczas gdy Łotwa zanotowała ponad jednoprocentowy spadek cen względem tych w 2020. Jak żyć?

Ciekawostką tego świeżutkiego zestawienia jest wyliczenie, ile średnich pensji rocznych potrzeba, żeby kupić nowe mieszkanie. Bardzo fajny punkt odniesienia – bo pokazuje ceny w kontekście zarobków, co daje dodatkową perspektywę. I tak, najbardziej dynamiczna okazuje się sytuacja w Czechach, gdzie przy wzroście ponad 18% rok do roku (średnia cena za metr to aż 3342 euro) zarobki ewidentnie zostają w tyle. Aż 13,3 rocznych pensji brutto potrzebują mieszkańcy tego kraju na sfinansowanie nowego lokum. Niemcy, dla porównania, potrzebują już „tylko” 6,5 średniej rocznej pensji a Norwegowie nieco ponad cztery. Gdzie są Polacy? Wcale nie na najgorszej pozycji, bo gdzieś w środku zestawienia. Statystyczny Polak aby móc pozwolić sobie na nowe „M” powinien odkładać prawie osiem lat całą wysokość średniego wynagrodzenia.

Statystyka pokazuje również ceny w poszczególnych miastach i tu warto spoglądać na pewne kwoty na siedząco, zakrywając częściowo oczy. Bo średnią cenę 2406 euro za metr w Warszawie znamy z zeszłego roku i zdążyliśmy już nawet ją zapomnieć, bo już w pierwszym kwartale 2022 była wyższa. Ale trzeba przyznać, że stawki z Londynu (8400 euro), Hamburga (6900 euro) czy Berlina (6500 euro) naprawdę budzą respekt. A najbardziej imponują paryskie średnie, które w 2021 roku dobiły do kwoty 13 462 euro za jeden metr kwadratowy. 

Oczywiście wszystko to tylko statystyka, zgodnie z którą jeżeli mój sąsiad chodzi na siłownię codziennie to średnio każdy dorosły mężczyzna w naszej klatce chodzi raz w tygodniu. Warto jednak czasem przyjrzeć się naszym problemom, trendom rynkowym i kierunkom zmian z nieco innego punktu siedzenia. Europejska perspektywa powinna być jakimś benchmarkiem – bo jeśli nie ta, to jaka? 🙂

Więcej

Rynek nieruchomości: PŁOCK imponuje nowymi inwestycjami! 

Rynek nieruchomości miewa swoje lepsze i gorsze momenty, jednak w każdym czasie dobre inwestycje znajdują grono swoich fanów. Z sondaży, przeprowadzanych cyklicznie przez wyspecjalizowane wywiadownie, wynika że jednym z czynników decydujących o decyzji zakupowej jest lokalizacja. I nie chodzi tu wyłącznie o umiejscowienie na mapie miasta. W świecie niesłabnącej mobilności, w czasach pracy zdalnej i wzrastającej potrzeby pozyskania azylu i miejsca idealnego do życia, klienci często pytają o najbardziej polecane enklawy, szczególnie te z warunkami przyjaznymi rodzinie. Na tym tle coraz więcej mówi się o inwestycjach w Płocku. 

Na turystycznej mapie Mazowsza Płock należy niezmiennie do topowych destynacji. Miasto centralnie przedzielone Wisłą, z perspektywy drona prezentuje się bardzo klimatycznie. Jeszcze ciekawiej jest z poziomu zabytkowych uliczek, zakątków, kamienic i kościołów pamiętających króla Bolesława Krzywoustego, a nawet jego poprzednika. Ci królowie zresztą zapisali miasto w historii, czyniąc je na krótki czas stolicą Polski. 

Dziś Płock rozwija się, wznosząc na peryferiach nowe budynki, zapraszając inwestorów z całej Polski do tego urokliwego miejsca. Ogromną zaletą jest świetna komunikacja w każdym z kierunków geograficznych oraz świetna atmosfera, sprzyjająca łapaniu oddechu. Prawdziwą perełką jest nowopowstające osiedle, w bezpośrednim pobliżu centrum miasta. 

Miodowe Tarasy, położone o kilkanaście minut spacerem od płockiego Starego Rynku, to prawdziwa enklawa spokoju. Miejsce zaprojektowane, by w maksymalny sposób wykorzystać wszystkie atuty tego miejsca. Strefa relaksu dla mieszkańców na tarasie, duże panoramiczne okna, parterowe mieszkania wyposażone w ogródek, sprawiają że inwestycja jest naprawdę warta zainteresowania. Inwestycja świetnie nadaje się do stworzenia rodzinnego azylu, jak również do ulokowania środków z przeznaczeniem na wynajem. Łatwy dostęp do Centrum miasta, w okolicy szkoła, sklepy i punkty usługowe, a także całkiem sporo zieleni. Miodowe Tarasy powstały na tyle blisko, by spacerkiem dojść na jedną z imprez, które licznie organizuje miasto – a jednocześnie na tyle daleko, by wrócić do zacisznej okolicy i cieszyć się ciszą, jakiej brak w wielkomiejskim chaosie 🙂

Zabytkowy i kameralny Płock imponuje inwestycjami, które choć nowoczesne, wpisują się w ten przyjemny trend promowania osiedli „chill-friendly”. Osiedle „Miodowe Tarasy”, ambasador rodzinnej atmosfery w Płocku, już rozpoczęło rezerwacje. O szczegóły i zasady rezerwacji apartamentów można pytać doradców Developergo – kontakt na naszej stronie 🙂

Więcej

Murcja: zakochać się i umrzeć. Part 5: rozkosz dla podniebienia!

Kto choć raz był w Murcji, wspomnieniami wraca nie tylko do morskiej bryzy, smyrającej opalone policzki albo do wrażeń, jakie wywołuje widok z puntu widokowego Hornillo. Doznania smakowe z hiszpańskich portowych knajpek i tamtejszych wybitnych restauracji pozostawiają na długo poczucie zaskoczenia, zachwytu, wzruszenia, zadowolenia, podziwu, uniesienia i fascynacji. Takie emocje pamięta się i chce się tam wracać po więcej. Kto wie, ten wie 🙂

Region Murcji jest nazywany Sadem Europy. Klimat robi świetną robotę – smaku owoców i warzyw nie da się porównać nawet z zawsze świeżymi produktami z osiedlowego warzywniaka Pani Helenki. Kuchnia w zdecydowanej większości inspirowana jest owocami morza, które idealnie komponują się właśnie z lokalnymi warzywami. 

Jednym z jedzeniowych hitów jest bób, który można znaleźć w przeróżnych odsłonach. Młody bób dodaje się często do solonej ryby. Gotowany suszony bób wspaniale smakuje w słynnych michirones (to rodzaj gulaszu na bazie bobu, chorizo i boczku) a świeży – smażony z aromatyczną cebulą. Rarytasem jest pieczona papryka, fasolka szparagowa, karczochy, kalafior i wiele innych darów pochodzących prosto z natury. Pyyycha. 

Na bazie warzyw Hiszpanie z Murcji aranżują niesamowicie ciekawe kompozycje – często zachwycające swoją prostotą. O daniach z ryżu z dodatkiem warzyw w portowych restauracyjkach Cabo de Palos powinni legendy układać i pieśni pisać. Serio!

Poza kultowym ryżem z warzywami, w Murcji warto spróbować oczywiście dań rybnych oraz tych z owocami morza. Krewetki smakują tu jak nigdzie indziej na świecie, a pieczona dorada po prostu roznosi podniebienie. Z bardziej niespotykanych darów morza – na szczególną uwagę zasługuje okoń morski i cefal. W kompozycji nazwanej „caldero” znajduje się esencja regionalnej kuchni na bazie ryb. 

Świeże, smaczne i idealnie skomponowane smaki – tam można popisy umiejętności kulinarne w gastronomicznej bazie Murcji. Poza warzywami i owocami morza rządzi oczywiście mięso. Nie zna życia, kto nie jadł ryżu z królikiem i ślimakami, ale absolutny „must taste” – to „ajo cabanil”, czyli kotlety z jagnięcia z aromatycznym dressingiem na bazie octu, liścia laurowego i czosnku. Dla odważnych i mniej głodnych polecają się wykwintne dania z kuropatwy lub przepiórki, a na przystawkę – pasztet z jelenia. W okresie bożonarodzeniowym można również skosztować idealnie wyważonego bulionu z indyka z dodatkiem klopsików („caldo con pelotas”). Cudo. 

Regionalną ucztę zamykają oczywiście owoce w niezliczonej liczbie rodzajów i odmian, a już całkiem na dodatek trzeba polecić całkiem smaczne lokalne czerwone wina. Kulinarna wyprawa do Murcji może naprawdę przynieść niesamowite emocje. Zapewne dlatego mamy w tamtejszej filii tak wiele zapytań o nieruchomości na wynajem lub zakup 🙂

Totalną kuchnię, niepowtarzalne widoki, egzotyczny klimat i cudowne krajobrazy mamy dla naszych klientów jako zupełny gratis, przy zakupie nieruchomości. Hiszpański oddział Developergo zaprasza! Informacje dostępne u każdego z naszych Doradców 🙂

Więcej

Murcja: zakochać się i umrzeć. Part 4: łap energię!

Regiony atrakcyjne turystycznie mają dwie zalety. Po pierwsze – nie ma możliwości, aby nudzić się będąc na wakacjach. Po drugie: apartamenty zakupione pod wynajem, po prostu wynajmują się same. Jest to idealna sytuacja z punktu widzenia turysty oraz inwestora. Cele biznesowe i prywatne absolutnie się uzupełniają. Tylko, jak znaleźć takie miejsce? 

To proste! Zapytaj nas o oferty nieruchomości w sercu hiszpańskiej słonecznej enklawy – w Murcji oczywiście. Domy i apartamenty schodzą na pniu, ale staramy się nadążać za potrzebami rynku 🙂

W miejscu, gdzie wielokilometrowe plaże spotykają się z niezliczoną ilością portowych knajpek, pachnących owocami i lokalnymi przysmakami, priorytetem jest chill – wiadomo. Dla leniuchów piasek albo kąpiele błotne, dla aktywnych – surfing i odkrywanie cudów natury. Odpoczynek przede wszystkim. Ale jest spora grupa turystów, którzy na wakacjach potrzebują również tej energii, którą daje miejski gwar, ruch – taki oddech cywilizacji. Murcja, poza obfitym zapleczem o charakterze mocno relaksacyjnym, oferuje coś również dla takich turystów. Rozwinięta baza turystyczna jest doskonałą odpowiedzią na te potrzeby. 

Miejscowości położone na wybrzeżu, jak choćby San Pedro del Pinatar, pełniące niegdyś rolę rolniczego ośrodka nadmorskiego, dziś jest rasowym centrum turystycznym, jednym z najbardziej okazałych na całym wybrzeżu Costa Calida. Znajdujące się tam imponujące Lo Pagan zapewnia wszelkiego typu turystyczne usługi, jednocześnie skupiając tłumy osób spragnionych tej formy aktywności. Bary, restauracje, sklepy oferujące wszechstronny asortyment. To baza zakupowa dla całej okolicznej infrastruktury. Ten tłok, kolejki, nakładające się na siebie rozmowy w wielu różnych językach świata świadczą o tym, że Murcja żyje nie tylko delikatnym oddechem morskiej bryzy. Życie dzieje się również tu, wśród chłodnych murów i klimatyzowanych punktów sprzedaży. 

Prawdziwi miłośnicy towarzyskiej bliskości drugiego człowieka (i trzeciego, i setnego), koniecznie powinni odwiedzić Murcję w drugiej połowie lipca. Trzeci tydzień miesiąca jest momentem zjazdu fanów jazzu z całego świata – międzynarodowy festiwal San Javier to absolutny hit wakacji. To wydarzenie poprzedza lokalne święto, które również warto spędzić w Murcji – 16 lipca przypada dzień Virgen del Carmen – patronki żeglarzy. Energia płynąca od tłumów przybywających ze wszech stron ludzi – bezcenna. 

Nic dziwnego, że nadmorski region Hiszpanii cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem a nieruchomości trzymają cenę. Filia Developergo w Murcji to był doskonały wybór, przekonujemy się o tym na każdym kroku. Myślisz o wakacjach w tym urokliwym zakątku świata? A może planujesz spędzić resztę życia w prawdziwym raju? Zapytaj nas o ciekawe oferty, na pewno pomożemy 🙂

Pozdrowienia!

Więcej

Murcja: zakochać się i umrzeć (part 3: samo zdrowie!)

Są miejsca na świecie, w których czas zwalnia a rzeczywistość wydaje się jakaś ładniejsza i spokojniejsza. Obcowanie z takimi zakątkami nie tylko ładuje akumulatory i poprawia humor. Wielokrotnie udowodniono, że regularne zażywanie dużych porcji emocji związanych z pobytem w niektórych miejscach realnie wpływa na nasze parametry zdrowotne. Należy do nich właśnie Murcja – nadmorski region położony w Hiszpanii. 

Słyszeliście o helioterapii? Kąpiele słoneczne należą do najskuteczniejszych form wyposażania organizmu w serotoninę, czyli tzw. hormon szczęścia. Zupełnie gratisowo słońce dostarcza nam również witaminy D, co wzmacnia układ odpornościowy i korzystnie wpływa na funkcjonowanie obszaru sercowo – naczyniowego. Można tu przytaczać wiele medycznych argumentów, ale najlepszą rekomendacją są liczni turyści, uśmiechnięci od ucha do ucha, korzystający z atrakcji prozdrowotnych oferowanych przez region Murcji. I mowa tu nie tylko o beztroskim wylegiwaniu się na pełnym słońcu piaszczystych wielokilometrowych plaż. 

Słońce w tej części Hiszpanii świeci dwa razy dłużej, niż w Polsce – to ponad 3000 godzin w roku! Klimat jest przy tym bardzo przyjemny a upały zupełnie niedokuczliwe. 

Zresztą, znudziwszy się kąpielą słoneczną, można dołączyć do amatorów swoistej strefy wellness jaką zapewnia sama natura – bardzo słona woda i pełne minerałów błota Mar Menor to znane uzdrowiska na świeżym powietrzu, z których od lat korzystają mieszkańcy i przybywający turyści. Poza tymi nieformalnymi, region obfituje w uzdrowiska o statusie nadanym przez odpowiednie organy – można z powodzeniem oddawać się seansom błotnym i nabierać sił. Do najpiękniej położonych miejsc oferujących kąpiele błotne należy z pewnością Park Salinas de San Pedro del Pnatar. Do dyspozycji mamy tu specjalnie przystosowany staw solny, a także specjalistyczne ośrodki zabiegowe oferujące seanse SPA w pobliskich hotelach. Relaksujące działanie wzmaga dźwięk wydawany przez setki gatunków egzotycznych ptaków. No i te widoki…

Prozdrowotne właściwości ma nawet sam delikatny wiatr, muskający policzki podczas spacerów czy przejażdżek rowerowych. Czas zwalnia, świat zatrzymuje się na chwilę. Taka jest właśnie Murcja. Nic dziwnego, że chce się tam wracać. Coraz więcej osób szuka domów lub apartamentów – nie tylko na krótkotrwały wynajem, ale także na stałe – by móc pojawiać się w tym raju kiedy tylko dusza zapragnie, albo wręcz przenieść się już na zawsze. Filia DGO na miejscu ogarnia wszelkie kwestie formalne, z chęcią też doradzamy przyjezdnym we wszystkich ważnych sprawach. Zapraszamy do Murcji!

Więcej