Blog

Tego lepiej nie – czyli o błędach w aranżacji wnętrz

Pozostając w klimacie inspiracji wnętrzarskich (polecamy nasze wcześniejsze teksty i trendach na nadchodzący czas), zwracamy uwagę na decyzje, z których nie będziecie zadowoleni w krótkiej lub dłuższej perspektywie. Niezależnie od tego, czy aranżujesz wnętrze dla klienta (home staging), czy dla siebie (happy living), musisz pamiętać nie tylko o podejmowaniu najlepszych decyzji – pamiętaj przede wszystkim o nie podejmowaniu tych złych. Poniżej praktyczna (subiektywna) check-lista. 

Schody bez poręczy?

Rozważasz takie rozwiązanie, bo pasuje do projektu i optycznie powiększa pomieszczenie? Niekwestionowana nowoczesność tego pomysłu kończy się wraz z pierwszym krokiem wchodzącego na schody dziecka – albo dorosłego „pod wpływem” 🙂 Poszukaj innych nieszablonowych rozwiązań, tego lepiej nie. O ile nie jesteś fanem częstych wizyt karetki w domu i przesiadywania godzinami na SORze, schody bez poręczy nie będą dobrą opcją…

Akrylowe blaty?

Bardzo ładne, pod warunkiem, że pasują do klimatu w kuchni. Ale to jedyny plus tego prestiżowego materiału. Począwszy od licznych zarysowań i obić, które pojawią się z pewnością bardzo szybko, skończywszy na śladach od gorącej miski czy talerza. Słowem – masakra, ale za to bardzo stylowo. Twój wybór 🙂

Jasne meble?

Zwłaszcza te służące na co dzień i te których często dotykają dzieci… Oczywiście, szafkę czy komodę można łatwo oczyścić a biały to przecież uniwersalny i niesamowicie elegancki kolor. Ale na myśl o beżowej sofie lub jasnoszarym fotelu powinna zapalić się ostrzegawcza lampka, że tego lepiej nie. Jedynym wyjątkiem od tej reguły są oczywiście luksusowe tkaniny, które można czyścić na mokro i łatwo przywrócić do pierwotnego stanu – ale czy o to chodzi, żeby wciąż myśleć o plamach na kanapie, które trzeba będzie usunąć?

Szaleństwa w łazience?

Stylowe i designerskie są umywalki i baterie szklane. To szyk i ekstrawagancja w każdym calu. No, prawie każdym. Każdy, kto użytkuje szklaną umywalkę od dłuższego czasu opowie, powstrzymując z trudnością wulgaryzmy, o trudnych do usunięcia zaciekach i odbarwieniach. Niełatwym tematem jest również kwestia czyszczenia nierównych, łupkowych paneli albo gresów pod prysznicem i na ścianach. Nie róbcie sobie tego – szkoda nerwów.

Mówi się, że domu nie urządza się dla innych tylko dla siebie. Klienci przygotowujący apartamenty i mieszkania na sprzedaż pod okiem doradców Developergo mówią coś całkiem odwrotnego 🙂 W każdym razie, sposób aranżacji wnętrza zależy nie tylko od upodobań właściciela – powinno być również praktycznie i swobodnie. Nasi eksperci mają spore doświadczenie, bo niejedno już widzieli i niejedno wnętrze „sprzedali”. Można ich zawsze spytać o poradę – wystarczy zajrzeć do zakładki „Zespół”, gdzie są wszystkie namiary 🙂

Pozdrawiamy!

Więcej

Home staging – czyli: „must have” czy „waste of time”?

Zapraszając do wnętrz w których pachnie świeżością, jest przestronnie i czysto, soundbar sączy przyjemną muzykę a ekspres właśnie zmielił świeżutką kawę, niewyobrażalnie zwiększamy swoje szanse sprzedażowe…

Zafiksowaliśmy się ostatnimi czasy na pięknych, niepolskobrzmiących słowach, które dodają plus dziesięć do inteligencji, ale nic nie wnoszą merytorycznie – a czasem też estetycznie – do naszego języka. Coaching, parenting, shopping, home staging, zadomowiły się już na stałe w naszym języku i nie ma w tym nic deprecjonującego. Ani nowego – bo takie zapożyczenia uwielbiamy od setek lat. Dzisiejszy tekst sponsoruje słówko„home staging” – kojarzycie?

Oko ludzkie to niesamowite urządzenie. Kupujemy oczami. Jemy oczami. Jest tyle impulsów, które oko rejestruje podświadomie i które wpływają na nasze decyzje – aż grzechem byłoby nie wykorzystać tej informacji, prawda? Zresztą, w procesie podejmowania decyzji w nieoczywisty sposób biorą udział wszystkie zmysły. Wiedzą o tym doskonale od dawna spece od merchandisingu (kolejne niepolskie fachowe słowo), wizualizując wystawy sklepowe w sposób kreujący wybory zgodne z oczekiwaniami sprzedawcy. Wiedzą właściciele marek modowych, dobierając odpowiednią muzykę w sklepach z ciuchami. Ci sami managerowie spędzają długie godziny odpowiednio dobierając światło i aranżując przestrzeń w punktach sprzedaży. Przy odrobinie świadomości, można idąc po galerii handlowej być pod wrażeniem, jak visual merchandising powoduje, że do jednego butiku idziemy z chęcią i zostajemy długo, a drugi mijamy bez sentymentu. 

To wszystko, w przełożeniu na proces sprzedawania mieszkania lub domu, nazywa się home staging właśnie. Zapraszając do wnętrz w których pachnie świeżością, jest przestronnie i czysto, soundbar sączy przyjemną muzykę a ekspres właśnie zmielił świeżutką kawę, niewyobrażalnie zwiększamy swoje szanse sprzedażowe. Oczywiście, w wielkim uproszczeniu. Bo sama umiejętność aranżacji wnętrza i oddziaływania różnych bodźców na kupującego jest dziś prawdziwie zaawansowaną sztuką, zgłębianą na licznych certyfikowanych kursach i szkoleniach. Specjalistami od home – stagingu bywają też doradcy ds. nieruchomości – wszak kto jak nie oni są najbliżej potrzeb sprzedającego i kupującego mieszkanie. Oni wiedzą, co się sprzedaje i jak powinno wyglądać wnętrze na które nie trzeba będzie namawiać klienta. To jest tylko jeden z argumentów przemawiających za tym, by sięgnąć po fachowca jeżeli sprzedajemy lub kupujemy nieruchomość. Ale jeden z tych argumentów, obok których nie przechodzi się obojętnie. 

Czy da się sprzedać dom bez wysublimowanych operacji zmieniających wnętrze w bijącą blaskiem glamour wizytówkę krzyczącą: jestem dla Ciebie? Pewnie, że się da. Czy zawracanie sobie głowy tym anglojęzycznym słowem, które nawet trudno zapisać nie jest przypadkiem zwyczajną stratą czasu i zwyczajnym naciąganiem uczciwych ludzi? Nie chcesz porady specjalistów – zrób to sam. To tylko kilka prostych czynności, które zmienią sposób postrzegania twojej oferty przez potencjalnych kupców. Stwórz wrażenie nieskazitelnej czystości, ustaw meble tak aby dawały maksimum przestrzeni, ergonomii, a przy tym wnętrza były maksymalnie praktyczne i ładne. Zrób tak, aby Twoja mała łazienka wydawała się większa i jaśniejsza. Zaaranżuj balkon, nadając mu efekt stylowego miejsca mimo symbolicznego metrażu. Hmm… nie takie to proste, prawda? To może jednak przyda się pomoc? Znajdź kontakt do Doradcy DeveloperGO w Twojej miejscowości – to jedyna umiejętność, jakiej Ci dziś potrzeba. Cała reszta „zrobi się sama”. Powodzenia!

Więcej

Nie będą mi obcy po domu łazić – czyli: jak sprzedać nieruchomość i nie zwariować

Sprzedać nieruchomość i nie zwariować? Pewnie że można. Najłatwiej jest po prostu zrzucić część tego stresu, odpowiedzialności i nikomu niepotrzebnej roboty na kogoś innego…

Sprzedaż mieszkania, domu czy innej nieruchomości zawsze wydaje się skomplikowaną operacją strategiczno – operacyjno – logistyczną. Nawet wtedy, gdy przedmiotem transakcji jest lokum o charakterze typowo inwestycyjnym. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak dopiero wtedy, gdy trzeba potencjalnym kupcom pokazywać miejsce, w którym aktualnie mieszkamy. Nie każdy czuje się dobrze, gdy w codzienny bajzelek wkracza ktoś obcy. Niestety, tekst który czytasz nie jest praktyczną poradą psychoanalityczną, po której na Twoje skronie spłynie kojący balsam wyzwolenia od zmartwień a życie stanie się kwintesencją egzystencjalnej radości. A może jednak trochę jest – wszak boimy się tego, czego nie znamy, więc każdy strumień światła na proces sprzedaży nieruchomości będzie taką mini – sesją terapeutyczną. Każdy, kto ma za sobą wizyty kupców w mieszkaniu lub domu teraz kiwa znacząco głową: oj tak, nie jest to łatwa przygoda. 

Chyba, że robiliście to za pośrednictwem profesjonalnego doradcy ds. nieruchomości – wtedy mówimy już o zupełnie odmiennych doświadczeniach. Sprzedać nieruchomość i nie zwariować? Można, pewnie że można. Najłatwiej jest po prostu zrzucić część tego stresu, odpowiedzialności i nikomu niepotrzebnej roboty na kogoś innego. Na kogoś, kto będzie odbierał dziesiątki telefonów od potencjalnych kupców, odpowiadał na pytania typu: czy w korytarzu zmieszczą się dwa rowery? czy meble z salonu zostają? ile cm wysokości ma brodzik od prysznica? czy pomieści się sześcioosobowa rodzina, w tym dwie pary bliźniaków? Na kogoś, kto dokona wstępnej selekcji, odsiewając klientów bez kasy i zdolności kredytowej, których hobby to oglądanie mieszkań (tak, są tacy). Droga przez mękę jest przyjemniejsza w towarzystwie kogoś, kto ją przechodzi kilkanaście razy w miesiącu. Ale, oczywiście, można też na własną rękę, bez fachowca – tylko po co?

Będą mi obcy po domu łazić – pomyślał choć raz każdy sprzedający mieszkanie albo dom. To nieuniknione – nikt nie podejmuje decyzji o zainwestowaniu kilkuset tysięcy w coś, czego nie widział. Tym bardziej, jeżeli jest to ktoś kto zamierza nas zastąpić w naszych czterech kątach. Myśl ta przeraża, paraliżuje, odpycha? Zła wiadomość jest taka, że jest to nieuniknione. Dobra – nie jest tak źle, jak się wydaje. Dziś poznasz jedną z tajemnych metod (nie zdradzaj nikomu!): mieszkanie na sprzedaż trzeba przygotować. Posprzątać, ogarnąć, zadbać o estetykę wnętrza – może coś podmalować, może gdzieś przybić listwę albo framugę wyprostować. Profesjonalny doradca ds. nieruchomości na pewno doradzi, jak zrobić to małym nakładem sił i środków i podkreślić atuty nieruchomości. Profesjonalnie nazywa się to „home staging” – ale to już temat na całkiem inną opowieść. Grunt, że odpowiednie nastawienie i odrobina przygotowania, w połączeniu z sympatycznym głosem doradcy szepczącym do ucha krok po kroku – co należy zrobić – to recepta na sprawną transakcję, zakończoną sukcesem. 

Satysfakcja i zdrowie psychiczne – absolutnie bezcenne. Pozostaje więc życzyć powodzenia i dużo radości na etapie sprzedaży i zakupu nieruchomości.

Pozdrawiamy!

DeveloperGo – Wasi Doradcy

Więcej